Ostatnimi czasu miałem okazję aż 3 razy wybrać się do Gliwic. Każdorazowo inną trasą wracałem, a inna jechałem na miejsce. Dzisiaj miałem oddać samochód do mechanika, ale tak się złożyło, że go nie odwiozłem. Jednym z mankamentów mojego samochodu ostatnio stały się bardzo wolno chodzące wycieraczki i w czwartek czeka mnie rozbieranie silniczka. Może jeszcze da się go uratować.
Wracając do tematu pracy którą mam nadzieję uda mi się wykonać, postanowiłem wykonać zasilacz laboratoryjny do potrzeb domowych. Oczywiście nie będę go próbował robić zupełnie samemu, lecz kupię gotowy kit, najprawdopodobniej J-31.
Kolejne pomysły, które mi się rodzą w głowie to grzebanie dalej przy motorowerze. Akurat pogoda jest, więc na początek zakupię podkładkę dystansową trybu zdawczego, której to najprawdopodobniej nie założyłem ani razu rozbierając kilka razy silnik. Spowodowało to powolne uszkadzanie duraluminiowego korpusu silnika przez obracające się sprzęgło.Poprzednio korzystałem z książki "Motorowery Romet-obsługa i naprawa", ale nie jest ona zbyt dokładna, bo wiele interesujących mnie problemów opisuje zbyt pobieżnie. Udało mi się dorwać książkę "Jeżdżę motorowerem" J. Podlaskiego, która to jest cennym źródłem informacji. Znalazłem w niej nazwy podzespołów motoroweru, które nie wiedziałem jak nazwać by znaleźć je w sklepie. I tak też była w niej wyszczególniona ta podkładka, której mojemu sprzęgłu brakowało.
Jutro czeka mnie kolejny ciekawy wykład z termowizji, ale mam go dopiero o 13, więc można powiedzieć, że dzień się dla mnie dopiero rozpoczyna. Na pewno przed drugą się dzisiaj nie położę.
Postaram się w miarę wolnego czasu pokazać świat widziany z mojej perspektywy. Część wpisów poświęcę na to czym się zajmuję na co dzień, jakie są moje pasje, a trochę tego jest więc będzie o czym pisać. Muzyka też się tutaj pojawi, zwłaszcza utwory nie łatwo dostępne w internecie a jak najbardziej ciekawe i warte wysłuchania. Z założeniem bloga nosiłem się dłuższy czas, ale z lenistwa nigdy tego nie zrobiłem, aż do dziś.
poniedziałek, 26 marca 2012
Zasilanie diody LED
Weekend spędziłem przy rozwikływaniu zagadki, którą mam nadzieję uda mi się ukończyć w czerwcu.Na pierwszy ogień poszła regulacja jasności diody LED zasilanej z 15 V. Miałem do dyspozycji kalkulator wyliczający wartość rezystancji diody np. ten: http://www.hebeiltd.com.cn/?p=zz.led.resistor.calculator#single.
Jak widzimy trzeba mu podać: Supply Voltage czyli napięcie zasilania, Voltage Drop Across LED czyli spadek napięcia na diodzie LED oraz Desired LED Current czyli pobór prądu przez diodę LED.
W moim przypadku napięcie zasilania wynosi 15 V. Spadek napięcia na diodzie można odczytać ze specyfikacji danej diody. Jednakże ja poszedłem trochę na skróty. Spadek napięcia na diodach LED zależy od materiału z jakiego są one wykonane, czyli od koloru świecenia.Tak więc mamy spadek napięcia dla diod:
czerwonych 1.6 do 2.0 V, pomarańczowych i żółtych ok. 2.0 V, zielonych od 1.9 do 4.0 V, niebieskich i fioletowych od 2.5 do 4.0 V, białych od 3.3 do 4.0 V. Prąd dla pojedynczej diody przyjmuje się za 20 mA (0.02A). Dokonałem obliczeń dla dwóch kolorów diod: zielonej i niebieskiej przyjmując:
Dla zielonej:
Napięcie zasilania: 15 V
Maksymalny prąd jaki może płynąć przez diodę: 20mA
Spadek napięcia: 2 V
Spadek napięcia na diodzie 15-2 =13 V
Tak więc z prawa Ohma wynika:
R=U/I
R=13/0.02
R=650Ω
Najbliższy rezystor (tolerancja 10%) = 680 Ω (E12)
Obliczenia z kalkulatora:
Analogicznie dla diody niebieskiej:
Napięcie zasilania: 15 V
Maksymalny prąd jaki może płynąć przez diodę: 20mA
Spadek napięcia: 3.5 V
Spadek napięcia na diodzie 15-3.5 =11.5 V
Tak więc z prawa Ohma wynika:
R=U/I
R=11.5/0.02
R=575Ω
Najbliższy rezystor (tolerancja 10%) = 680 Ω (E12)
Obliczenia z kalkulatora:
Jak widzimy trzeba mu podać: Supply Voltage czyli napięcie zasilania, Voltage Drop Across LED czyli spadek napięcia na diodzie LED oraz Desired LED Current czyli pobór prądu przez diodę LED.
W moim przypadku napięcie zasilania wynosi 15 V. Spadek napięcia na diodzie można odczytać ze specyfikacji danej diody. Jednakże ja poszedłem trochę na skróty. Spadek napięcia na diodach LED zależy od materiału z jakiego są one wykonane, czyli od koloru świecenia.Tak więc mamy spadek napięcia dla diod:
czerwonych 1.6 do 2.0 V, pomarańczowych i żółtych ok. 2.0 V, zielonych od 1.9 do 4.0 V, niebieskich i fioletowych od 2.5 do 4.0 V, białych od 3.3 do 4.0 V. Prąd dla pojedynczej diody przyjmuje się za 20 mA (0.02A). Dokonałem obliczeń dla dwóch kolorów diod: zielonej i niebieskiej przyjmując:
Dla zielonej:
Napięcie zasilania: 15 V
Maksymalny prąd jaki może płynąć przez diodę: 20mA
Spadek napięcia: 2 V
Spadek napięcia na diodzie 15-2 =13 V
Tak więc z prawa Ohma wynika:
R=U/I
R=13/0.02
R=650Ω
Najbliższy rezystor (tolerancja 10%) = 680 Ω (E12)
Obliczenia z kalkulatora:
Analogicznie dla diody niebieskiej:
Maksymalny prąd jaki może płynąć przez diodę: 20mA
Spadek napięcia: 3.5 V
Spadek napięcia na diodzie 15-3.5 =11.5 V
Tak więc z prawa Ohma wynika:
R=U/I
R=11.5/0.02
R=575Ω
Najbliższy rezystor (tolerancja 10%) = 680 Ω (E12)
Obliczenia z kalkulatora:
sobota, 24 marca 2012
The Longest Journey
Zeszły tydzień upłynął mi znowu pod znakiem robienia kilometrów
samochodem. Zaliczyłem dwie dość długie
wycieczki do Gliwic, jedną w czwartek, a drugą wczoraj. Co najciekawsze, za każdym razem poruszałem
się na tym samym programie nawigacyjnym, wybierając ten sam typ trasy. Początkowo
część drogi pokonałem sam, ale wracając skorzystałem z nawigacji, która
zaprowadziła mnie przez Zabrze, Bytom, Piekary Śląskie, Bobrowniki, Wojkowice, Grodziec wprost pod drzwi domu. Uważam, że
najprościej, a co ważne najdogodniej byłoby skorzystać z A4, ale program
zdecydował zupełnie inaczej wybierając ciekawą podróż skrajem placu budowy DTŚ.
Kolejna wycieczka czeka mnie najprawdopodobniej w poniedziałek. Przed
wczorajszą podróżą zaliczyłem zmianę opon na letnie. Prócz tego, profilaktycznie pozbyłem się
trzech pozostałych zaworków od kół. Jeden padł mi tej zimy w najbardziej
nieoczekiwanym momencie, powodując dość dużo problemów. Zmiana opon zmianą, ale odnotowałem jeszcze
jedną dolegliwość mojego samochodu. Od pewnego czasu da się zauważyć dość dziwne
przechodzenie po zatrzymaniu na wolne obroty. Poza tym przy przegazowywaniu
czuć jak silnik się dusi. W ciągu następnego tygodnia będę musiał udać się do
mechanika i wybadać tą usterkę.
Jak łatwo zauważyć moja strona pozbyła się paska nawigacyjnego z góry, jak i zyskała całkowicie nowy wygląd. Poprzedni był dość nieczytelny, a co najgorsze połączenie koloru czarnego i białych liter dodatkowo męczyło wzrok. Obecny wygląd nie jest docelowym, bo pracuję nad całkowicie innym, lecz zanim go udostępnię upłynie trochę czasu nim dopieszczę go tak by mógł spokojnie ujrzeć światło dzienne.To by było na tyle dzisiaj, bo padam z nóg po dzisiejszej podróży.
Jak łatwo zauważyć moja strona pozbyła się paska nawigacyjnego z góry, jak i zyskała całkowicie nowy wygląd. Poprzedni był dość nieczytelny, a co najgorsze połączenie koloru czarnego i białych liter dodatkowo męczyło wzrok. Obecny wygląd nie jest docelowym, bo pracuję nad całkowicie innym, lecz zanim go udostępnię upłynie trochę czasu nim dopieszczę go tak by mógł spokojnie ujrzeć światło dzienne.To by było na tyle dzisiaj, bo padam z nóg po dzisiejszej podróży.
wtorek, 20 marca 2012
Czas zmian nadchodzi
O kilku dni prócz krótkiego spania jak i ciągłego jeżdżenia rano w niedzielę w kierunku Katowic nic innego nie robię. W zeszłym tygodniu w czwartek byłem na planowanej wymianie elastycznego łącznika wydechu znajdującego się między silnikiem a pierwszym tłumikiem. Początkowo myślałem, że to któryś z tłumików kończy swój żywot, ale diagnoza była inna. Samochód oddałem po południu, dzwoniłem raz miał być gotowy za dwie godziny, to więc pojechałem a panowie mechanicy dopiero zaczynali się za niego brać. Posiedziałem i prócz tego dotkliwie hałasującego elementu, podciągałem drugi raz pasek od alternatora. W piątek oddawałem dwa referaty, ale to było zbyt oczywiste, że oba bez problemu przejdą by nad tym się roztkliwiać. Za tydzień, a raczej do następnego piątku mam czas na zrobienia autoprezentacji czyli ładnej fikcji przedstawiającej moją osobę jako chodzący ideał. W ten sam piątek miałem okazję doświadczyć maratonu z bieganiem i wypisywaniem pism przy wyborze tematu pracy. W ciągu tego tygodnia wypadałoby opracować część praktyczną chociaż teoretycznie wraz z przeprowadzeniem symulacji. Cały czas liczę, że z praktyką wyrobię się w ciągu miesiąca, ale to dopiero się okaże jak się za nią wezmę. W sobotę miałem przyjemność myć cały samochód, a że nie jestem do końca normalny to jak myję to musi wszystko być niemal perfekcyjnie. Pogoda akurat mi dopisała i czekam tylko kiedy na lakierze pojawią się kocie łapki. Szukam cały czas idealnego sposobu na wyeliminowanie tego kociego amanta co przychodzi na podryw do naszych kotek. Pewnie biedactwu w łapki zimno, zwłaszcza po deszczu i nie ma jak się przejść po samochodzie. Ten futrzak upodobał sobie lewa stronę może ma zadatki na kierowcę. Czekam tylko kiedy wyjdę i zauważę cały lakier upaćkany łapkami. W niedzielę natomiast przetestowałem na własnym organizmie biedronkowy specyfik energetyczny zwany be power. W ten dzień spałem 4:30 minut. Po wypiciu tego energy drinku i zjedzeniu śniadania usnąłem jak dziecko i dopiero wstałem o 15. W poniedziałek czyli wczoraj nie wydarzyło się nic ciekawego o czym mógłbym tutaj napisać. Mieliśmy pecha, bo wszystkie zajęcia (jak nigdy) się odbyły. Po piątkowym podejściu z próbą podbicia legitymacji dopiero ta wczorajsza uległa powodzeniu.
Wczorajsza rozmowa w pociągu dała mi trochę do myślenia na temat strony wizualnej prowadzonych tutaj wpisów. Mam już pomysł na motyw, tylko muszę go troszeczkę dopieścić i gotowe. Jestem już zdecydowany, na wykupienie jakiejś domeny, by adres można było łatwiej zapamiętać.
Wczorajsza rozmowa w pociągu dała mi trochę do myślenia na temat strony wizualnej prowadzonych tutaj wpisów. Mam już pomysł na motyw, tylko muszę go troszeczkę dopieścić i gotowe. Jestem już zdecydowany, na wykupienie jakiejś domeny, by adres można było łatwiej zapamiętać.
niedziela, 11 marca 2012
Houston mamy problem...
Dzisiejszy dzień się zaczął od pobudki i pytania mamy: „zdenerwować Cię?” Pytam co się stało zaskoczony? Pierwsza myśl, która mi świtała w głowie to pewnie coś biega o komputer. Okazało się jednak, że to pralka powitała mamę radosnym komunikatem 5D. Szukam po instrukcji, ale mama z siostrą zdążyły sprawdzić, że kod błędu 5D, akurat tam nie widnieje. Zapytanie wyszukiwarki rozwiązało problem z miejsca. Okazało się, że: „Kod Sd (albo: Sud, SudE, 5d, 5Ud, 5UdE) pojawiający się podczas prania wskazuje na wykrycie nadmiernej ilości piany. Zwykle nie jest to objaw uszkodzenia, ale użycia zbyt pieniącego proszku albo zbyt dużej ilości detergentu. Po usunięciu nadmiernej ilości piany, pralka będzie kontynuować dalszą pracę.” Po wszystkim okazało się, że mama przypadkowo zapodała za dużo czegoś tam do prania i faktycznie było dużo piany. Teraz pralka z elektronicznym programatorem to kawał dużej i ciężkiej „mądrej” bestii. To nie to co programator mechaniczny. Elektronika nie wybacza, bo jak już zostanie wybrany jakiś program to on musi przejść i nie ma zmiłuj się jak nie chce się wirować a zostało ono wybrane i zatwierdzone przed startem prania. Podejrzewam jednak, że taki elektroniczny programator będzie trwalszy od zwykłego, ale to zweryfikuje życie. Nierzadko jednak pewne zabezpieczenia elektroniczne potrafią nam nieźle umilić życie.Reszta dnia przebiegła mi bardzo spokojnie w rodzinnym gronie tak, że nie zrobiłem nic tego dnia produktywnego. Jutro jednak pora wziąć się za coś.
sobota, 10 marca 2012
Życiowy rekord w spaniu
Wczoraj byłem niesamowicie wymęczony, a to dlatego, że spałem tylko 3 godziny 20 minut. Póki co to jest mój rekord życiowy. Wszystko się zaczęło od szukania „nowych” płyt zespołu Smokie, których to twórczość mam teraz na tapecie i z tak błahego powodu zarwałem noc. Na szczęście nie usnąłem na zajęciach w szkole mimo tego, że byłem półżywy. Krótkie drzemki w pociągu lekko zregenerowały mój organizm. Po powrocie do domu stoczyłem zwycięską walkę ze snem, i nie cheatowałem piciem mocnej kawy. Akurat miałem zaplanowane zregenerowanie takiego oto włącznika komputera:
Po 8 latach działania jest już prawie na wykończeniu i strasznie mnie denerwuje fakt, że nie za każdym razem mój komputer się załącza i problemem też jest wybudzenie go ze stanu uśpienia. Póki co problem ogarnąłem w 100% przywracając go do działania środkami typu kontakt, ale i tak w międzyczasie kupię taki nowy i będzie w pogotowiu czekał na wymianę. Dzisiaj jeszcze miałem chęć na dalsze zgłębianie tajników programu Eagle, ale niestety sił brak. Jutro koniecznie nauczę się tej edycji elementów bibliotecznych i będę mógł zacząć projektować i płytki na pracę dyplomową jak i dwie wersje stereodekodera o których już wspominałem.
Siedząc w pociągu zaczęło mi się nudzić, a oto efekt nudy:
Siedząc w pociągu zaczęło mi się nudzić, a oto efekt nudy:
środa, 7 marca 2012
PCB czyli zabawa z technikum powróciła
Miałem nadzieję, że zmobilizuje się do częstszych wpisów na blogu jednak lenistwo wzięło górę. Od ostatniej mojej tu wizyty zdarzyło mi się jednej niedzieli zrobić 107,3 kilometrów, by w sobotę za tydzień strzelić 37,2 kilometra, swoją drogą pozdrawiam miłego pana zjeżdżającego z katowickiego ronda z wewnętrznego pasa. Już raz taki cwaniak zdążył przede mną na rondzie w Dąbrowie Górniczej, ale jak wszyscy wiemy zawsze jest do trzech razy sztuka. Kolejnym razem to ja będę szybszy i urwę jak trzeba. Dawno takich dużych odległości nie miałem okazji pokonywać jednego dnia. Ostatnimi czasy ćwiczę tworzenie płytek PCB (u nas na politechnice to nazywa się PBC, widocznie jakaś nowa technologia pewnie z NASA ) początkowo Protel99SE, ale to zbyt masochistyczny program by cokolwiek w nim robić, sam kreator tworzenia płytki PCB niszczy psychikę. Ja co prawda mam do dyspozycji zestaw lekcji z Elektroniki dla Wszystkich. Zabawnie nazywa się ten poradnik, a mianowicie „Spotkania z Protelem”. Po czterech „spotkaniach” przedarłem się dopiero do edycji elementów bibliotecznych, więc niezbyt są one przyjemne skoro tyle czasu mi na to schodzi, albo ja jestem tępym uczniem. Na ostatnim semestrze wreszcie pojawił się ciekawy przedmiot: projektowanie obwodów pcb i na nim będę miał styczność z Eagle. Wyprzedzając program na zajęciach w weekend siadłem by zobaczyć co się z czym je. Na poznaniu ogólnie zarysu projektowania zeszła mi cała sobota, ale nie byłbym sobą gdybym nie skorzystał z dodatkowej funkcji Eagle czyli możliwości generowania plików, które jest w stanie zrenderować Pov – Ray. Wszystko fajnie wyglądało do momentu w którym zobaczyłem moją płytkę bez kondensatorów elektrolitycznych. Myślałem, że to jakaś błahostka, ale zajęło mi 3 godziny rozwikłanie tej zagadki i uradowany tym faktem po trzeciej w nocy mogłem się spokojnie położyć spać. Liczę , że w kolejną sobotę ogarnę temat edycji elementów bibliotecznych. Przyda mi się znajomość Eagle w mojej pracy dyplomowej, która w pewnej części będzie wykonana praktycznie. Przy okazji nauki obsługi programu wykonam w wolnym czasie stereodekoder do mojego Radmora 5102T w dwóch wersjach z dekoderami stereo opartymi na układzie UL1621 i na LA3410. Później jeśli wprawię się lepiej w Protelu99SE, przeniosę te oba projekty do niego, ale to już dla czystej zabawy.
Na deser wrzucam kilka screenów z Programu Protel99SE:
Jeden jedyny screen z Eagle wspomaganego Pov – Rayem:
Na deser wrzucam kilka screenów z Programu Protel99SE:
Subskrybuj:
Posty (Atom)