O kilku dni prócz krótkiego spania jak i ciągłego jeżdżenia rano w niedzielę w kierunku Katowic nic innego nie robię. W zeszłym tygodniu w czwartek byłem na planowanej wymianie elastycznego łącznika wydechu znajdującego się między silnikiem a pierwszym tłumikiem. Początkowo myślałem, że to któryś z tłumików kończy swój żywot, ale diagnoza była inna. Samochód oddałem po południu, dzwoniłem raz miał być gotowy za dwie godziny, to więc pojechałem a panowie mechanicy dopiero zaczynali się za niego brać. Posiedziałem i prócz tego dotkliwie hałasującego elementu, podciągałem drugi raz pasek od alternatora. W piątek oddawałem dwa referaty, ale to było zbyt oczywiste, że oba bez problemu przejdą by nad tym się roztkliwiać. Za tydzień, a raczej do następnego piątku mam czas na zrobienia autoprezentacji czyli ładnej fikcji przedstawiającej moją osobę jako chodzący ideał. W ten sam piątek miałem okazję doświadczyć maratonu z bieganiem i wypisywaniem pism przy wyborze tematu pracy. W ciągu tego tygodnia wypadałoby opracować część praktyczną chociaż teoretycznie wraz z przeprowadzeniem symulacji. Cały czas liczę, że z praktyką wyrobię się w ciągu miesiąca, ale to dopiero się okaże jak się za nią wezmę. W sobotę miałem przyjemność myć cały samochód, a że nie jestem do końca normalny to jak myję to musi wszystko być niemal perfekcyjnie. Pogoda akurat mi dopisała i czekam tylko kiedy na lakierze pojawią się kocie łapki. Szukam cały czas idealnego sposobu na wyeliminowanie tego kociego amanta co przychodzi na podryw do naszych kotek. Pewnie biedactwu w łapki zimno, zwłaszcza po deszczu i nie ma jak się przejść po samochodzie. Ten futrzak upodobał sobie lewa stronę może ma zadatki na kierowcę. Czekam tylko kiedy wyjdę i zauważę cały lakier upaćkany łapkami. W niedzielę natomiast przetestowałem na własnym organizmie biedronkowy specyfik energetyczny zwany be power. W ten dzień spałem 4:30 minut. Po wypiciu tego energy drinku i zjedzeniu śniadania usnąłem jak dziecko i dopiero wstałem o 15. W poniedziałek czyli wczoraj nie wydarzyło się nic ciekawego o czym mógłbym tutaj napisać. Mieliśmy pecha, bo wszystkie zajęcia (jak nigdy) się odbyły. Po piątkowym podejściu z próbą podbicia legitymacji dopiero ta wczorajsza uległa powodzeniu.
Wczorajsza rozmowa w pociągu dała mi trochę do myślenia na temat strony wizualnej prowadzonych tutaj wpisów. Mam już pomysł na motyw, tylko muszę go troszeczkę dopieścić i gotowe. Jestem już zdecydowany, na wykupienie jakiejś domeny, by adres można było łatwiej zapamiętać.
0 komentarze:
Prześlij komentarz